Chodowla łososia w Norwegii. Sadze chodowlane |
Hodowla łososi jest oparta ( ze względu na bliskie pokrewieństwo) na sprawdzonych metodach hodowlanych pstrąga. Od dojrzałych, zdolnych do tarła osobników pobiera się ( wyciska) ikrę i mlecz. Po dokładnym wymieszaniu gonad, umieszcza się je w specjalnych zbiornikach ze słodką wodą. Woda musi przepływać, jak w potokach. Jest to konieczne, ponieważ w warunkach naturalnych łososie odbywają tarło u źródeł rzek i potoków. Larwy, po wykluciu, są odżywiane specjalnym suchym pokarmem i przebywają w pojemnikach ze słodką wodą. Łosoś jest rybą andronomiczną, tzn. wędrującą między dwoma środowiskami. Na tarło wędruje do rzek ( wody słodkie), młode łososie gdy osiągną odpowiednią wielkość ( 1-3 lata, w zależności od przyrostu masy ciała) wędrują z powrotem do mórz i oceanów ( wody słone). W tym okresie zachodzą w organizmach łososi odpowiednie zmiany fizjologiczne, które umożliwiają przeżycie w wodach o ekstremalnej różnicy zasolenia. W hodowli, łososie po osiągnięciu odpowiedniej masy ciała są przenoszone do sadzy ze słoną wodą. Sadze są to ograniczone sieciami wody fiordów albo zatok morkich. W tym drugim cyklu ryby są intensywnie futrowane (suchą karmą), aż do osiągnięcia odpowiedniej masy ciała tzn. są gotowe do „ uboju“. Tak to wygląda technicznie.
Mieszanie i kry z mleczem |
Specjaliści od ochrony środowiska starają się powstrzymać tą, coraz bardziej niekontrolowaną, pogoń za zyskiem, ponieważ szkody są coraz bardziej odczuwalne. Przynajmniej 100 000 ton fekalii, w tym 25000 ton fosfatu i tlenku węgla, opada rocznie z sadzy chodowlanych na dno fiordów, które stało się, szczególnie w okolicach Bergen, idealnym miejscem dla rozwoju pasożytów i glonów. Płynące z Fiordu Flekka dywany glonów zniszczyły setki ton łososia hodowlanego u zachodnich wybrzeży Norwegii. Pojawiły się nowe (jak np: pochodząca z Japonii Chatonella verrucolosa) glony, które były zupełnie nieznane w Europie Północnej. Od połowy lat 80-tych hodowcy walczą przeciwko przywleczonej ze Szkocji Furunkulosie, którą zwalczają stosując masowo antybiotyki. Obecnie problem jest częściowo rozwiązany przez szczepienia narybku przeciwko temu pasożytowi. Paradoksem jest, że łosoś bałtycki jest odporny na tego parazyta, norweski niestety nie. Farmerzy rozwiązali ten „ problem“ mieszając medykamenty z paszą. Ale niestety, w norweskich rzekach wystąpuje on do dzisiaj.
Przemilczanym problemem jest pozyskiwanie surowców do produkcji paszy dla łososi hodowlanych. Głównym jej składnikiem jest mączka rybna. Do produkcji mączki rybnej potrzebnej do produkcji karmy dla farm hodowlanych ( 500 000 ton !) łowi się miliardy innych ryb w Atlantyku i Pacyfiku. To prowadzi do wytrzebienia zasobów mniej „ szlachetnych“ ryb i narusza bardzo mocno globalną równowagę ekologiczną. Znane są przypadki, że używano dzikiego łososia do produkcji paszy dla hodowli. Prowadzone są próby z paszą roślinną, ale niestety, smak mięsa łososia karmionego paszą roślinną różni się znacznie ( w negatywnym sensie) od mięsa łososia dzikiego. Tak że, pasza roślinna nie ma szans w hodowli łososia. Poważnym problemem jest też, że wiele łososi hodowlanych „przenika“ do naturalnego środowiska. Albo znajdują jakąś szczelinę w sadzy hodowlanej, albo mniej wartościowe osobniki są po prostu wyrzucane na zewnątrz. W ten sposób stają się konkurentami dzikich łososi.
W hodowli spory procent łososi jest zdegenerowany, najczęściej są to felery w budowie kręgosłupa, przez to ryby mają nieregularne kształty, a tym samym nie nadają się do handlu. W związku z tym łosoś stworzono dwie podstawowe klasy handlowe:
Superior- wysokiej jakości produkt bez żadnych widocznych błędów w budowie ciała. Sprzedaje się bezpośrednim konsumentom.
Ordinary- praktycznie ta sama jakość mięsa, tylko ze względu na różne zniekształcenia ciała jest oferowany masowym odbiorcom do przetwórstwa- oczywiście po niższych cenach.
Mięso łososia hodowlanego nie się różni smakowo od mięsa dzikich łososi. Podstawową różnica polega na zawartości tłuszczu w mięsie. Mięso łososi hodowlanych zawiera dwukrotnie więcej tłuszczu. Pomijam oczywiście zawartość medykamentów i środków stymulujących wzrost. W latach 90- tych ubiegłego stulecia przyszła moda na żywność ekologiczną. No i proszę, na rynku pojawił się Bio- łosoś. Hodowcy przysięgają, że jest odżywiany biologicznie i ma do dyspozycji 1m³ wody, gdzie się może do woli wychasać i tym samym, zbudować swoją masę mięśniową- kosztem tkanki tłuszczowej. I wszyscy są zadowoleni. Konsumenci, którzy mają trochę więcej pieniędzy kupują Bio- łososia i wierzą, że odżywiają się lepiej od pozostałej szarej masy. Hodowcy też się nie skarżą, ponieważ sprzedają swój nowy wynalazek o 30% drożej. Hodowla łososia jest biznesem, ten cały bełkot o rozwiązywaniu problemów żywnościowych, niektórzy mogą sobie darować. Jak w każdym biznesie, chodzi tutaj o maksymalizację zysku. I jak myślicie, gdzie szuka się możliwości?
Łosoś zmieniony genetycznie ( z tyłu) i dziki łosoś atlantycki. Ryby są w tym samym wieku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz